Pierwsza część genialna, druga ma genialne sceny akcji i muzykę i 2/3 filmu to nieustanna akcja, ale trzecia część ? 0 akcji. Pół filmu się nic nie dzieje, a następnie przeciętnie ukazana wojenka z robo-pszczółkami i na koniec tylko pojedynek bardzo zresztą marny Neo z Smithem jakby wylądowali w kiepskiej parodii Dragon Ball Z i to po pijaku. W tym filmie naprawdę się nic nie dzieje poza jedną kluczową sceną z uszkodzeniem NEO pół filmu jest tak nudna, że można to przespać, a drugie pół to rozwój wojenki z robo-pszczółkami - nudnej i dłużącej się i wreszcie kiedy liczy się na finałowy pojedynek, który rozwinie moce NEO ukazane w MATRIX na wyższy level - to dostajemy pijacką nawalankę z tempem słonim z latającymi Neo I Smith. Ani jedna walka w tym filmie ( a są dwie) nie dorównuje ani jednej walce z poprzedniego Matrixa.Jak można było to tak spartolić. Ciężko również w to uwierzyć, ale w tym filmie praktycznie prawie w ogóle nie ma MATRIXA nie ma nawet śladu rozwinięcia tego klimatu z pierwszej części - świat ukazany w sferze komputerowej Matrixa nagle stał się kiczowaty i plastikowy jak dyskoteka.
Jedyna dobra rzecz to motyw z pomieszczeniem między wymiarami i wątek próby ucieczki, ale cała reszta to wierzcie lub nie katastrofa. Nie ma nawet jednej porządnej sceny akcji poza znośną sceną, w której Trinity i Morfeusz strzelają do grupy wariatów skaczącej po sufitach w dyskotece, ale nakręconej tak leniwie, że to się w pale nie mieści.
SYF 2/10